Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

użytecznie i w prawdzie, jest radość, jaką mu dało jego dzieło — najpierw jemu, a potem drugim. Jedynie w wiele lat potem, kiedy już postradał talent, za każdym razem kiedy napisał coś z czego nie był zadowolony, wówczas, aby nie przekreślać tego (jak był powinien), aby to oddać do druku, powtarzał — tym razem samemu sobie: „Ostatecznie, to jest dosyć prawdziwe, to nie będzie bez pożytku dla kraju”. Tak, iż frazes szeptany niegdyś wielbicielom przez komedję skromności, szeptał później, w tajni jego serca, niepokój ambicji. I te same słowa, które służyły Bergottowi za zbyteczną wymówkę wartości jego pierwszych dzieł, stały się mu poniekąd bezsilną pociechą w mierności ostatnich utworów.
Pewna surowość smaku, płynąca z chęci nie napisania czegoś o czemby nie można powiedzieć że jest „miękkie”, i sprawiająca że Bergotte tyle lat uchodził za pisarza bezpłodnego, mizdrzącego się, cyzelatora błahostek, była przeciwnie tajemnicą jego siły. Przyzwyczajenie stwarza równie dobrze styl pisarza jak charakter człowieka, i autor który wiele razy zadowolił się tem aby dosięgnąć w wyrazie swojej myśli pewnego wdzięku, określa w ten sposób na zawsze granice swego talentu, tak jak ulegając często przyjemności, lenistwu, obawie cierpienia, człowiek kreśli sam na charakterze, gdzie — retusz staje się wkońcu niemożliwy, kształt swoich przywar i granice swojej cnoty.

200