Strona:Marcel Proust - Wpsc02 - W cieniu zakwitających dziewcząt 01.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mego dzieciństwa, wszystko co należało do sfery konserwatywnej było światowe, w szanującym się zaś salonie niepodobna była przyjmować republikanina. Osoby żyjące w takiem środowisku wyobrażały sobie, że niemożliwość zaproszenia kiedykolwiek „oportunisty”, a tem bardziej okropnego radykała, była rzeczą, która przetrwa wiecznie, jak lampy naftowe i omnibusy konne. Ale, podobne kalejdoskopom, obracającym się od czasu do czasu, społeczeństwo przetrząsa składniki napozór niewzruszone, i tworzy inny deseń. Nie zdążyłem jeszcze przystąpić do pierwszej komunji, kiedy dobrze myślące damy ze zdumieniem spotkały na jakiejś wizycie elegancką żydówkę. Te przemieszczenia kalejdoskopu wynikają z tego, co pewien filozof nazwałby zmianą kryterjum. W epoce nieco późniejszej od tej w której zacząłem bywać u pani Swann, sprawa Dreyfusa przyniosła nowe kryterjum, i kalejdoskop przesypał jeszcze raz swoje barwne szkiełka. Wszystko co trąciło Żydem spadło gwałtownie — nawet elegancka dama — a pokątni nacjonaliści wznieśli się zajmując miejsce tamtych. Najświetniejszym salonem Paryża stał się salon pewnego austriackiego księcia, arcykatolika. Gdyby zamiast sprawy Dreyfusa przyszła wojna z Niemcami, kalejdoskop zmieniłby się w innym cencie. Żydzi, okazawszy się, ku powszechnemu zdumieniu, patriotami, zachowaliby swoją sytuacje, a niktby już nie zechciał chodzić do księcia austrjac-

138