Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Miał wyrzuty, że był dla niej twardy. Pragnął, żeby przyszła do niego; przedtem zaś chciał jej sprawić jakąś przyjemność, widzieć jak wdzięczność rzeźbi jej twarz, modeluje jej uśmiech.
Toteż Odeta, pewna że on przyjdzie po kilku dniach równie czuły i uległy jak wprzódy aby ją błagać o pojednanie, przywykła już nie bać się żalów ani nawet gniewów Swanna i, o ile jej to było na rękę, odmawiała mu faworów na których zależało mu najwięcej.
Może nawet nie wiedziała, jak bardzo Swann był szczery w momencie sprzeczki, kiedy mówił że jej już nie pośle pieniędzy i że będzie się starał jej szkodzić. Może również nie wiedziała, jak bardzo był szczery jeżeli nie wobec niej, to bodaj wobec samego siebie w innych wypadkach, kiedy, dla dobra ich wspólnej przyszłości, aby pokazać Odecie że może się bez niej obejść, że zerwanie jest zawsze możliwe, postanawiał przetrwać jakiś czas nie widząc jej.
Czasami robił to po kilku dniach, w których Odeta nie sprawiła mu nowej zgryzoty; wiedział zaś, że najbliższe spotkania z nią nie mogą mu przynieść żadnej wielkiej słodyczy, raczej jakąś nową przykrość, która położy koniec obecnemu spokojowi. Pisał wtedy do Odety, że, będąc bardzo zajęty, nie może jej odwiedzić w żaden z zapowiedzianych

50