Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak było w istocie, w mojej miłości dla niej, co czyniło tę wiarę o ileż trwalszą, wiążąc ją ze sposobem, w jaki ja, siłą wewnętrznego przymusu, musiałem myśleć o Gilbercie. Ale i ja nie wyznałem jej jeszcze swoich uczuć. Zapewne, we wszystkich kajetach pisałem bez końca jej imię i adres, ale czułem zniechęcenie na widok linij, które kreśliłem nie mogąc tem sprawić aby ona myślała o mnie, które dawały jej napozór tyle miejsca dokoła mnie, nie wiążąc jej jednak mocniej z mojem życiem. Znaki te nie mówiły mi o Gilbercie, która nie miała ich nawet zobaczyć, ale o mojem własnem pragnieniu, ukazując mi je jako coś czysto osobistego, nierealnego, wyczerpującego i jałowego.
Najpilniejsze było, żebyśmy się mogli zobaczyć z Gilbertą i żebyśmy mogli sobie wyznać wzajemnie miłość, dotąd, aby tak rzec, jeszcze nie rozpoczętą. Bezwątpienia, rozmaite racje, które kazały mi tak pragnąć jej widoku, byłyby mniej naglące dla dorosłego człowieka. Później zdarza się, iż, bieglejsi w pielęgnowaniu swoich przyjemności, zadowalamy się rozkoszą myślenia o kobiecie tak jak ja myślałem o Gilbercie, bez troski o to czy ten obraz odpowiada rzeczywistości; sycimy się słodyczą kochania, bez potrzeby pewności że Ona nas kocha. Lub też wyrzekamy się rozkoszy wyznania jej swoich uczuć, aby podsycać skłonność, jaką ona ma dla

207