pisując księżnę, powiedziałem sobie: ta dama podobna jest do pani de Guermantes. Dalej: kaplica, w której owa dama słuchała mszy, to była kaplica Gilberta Złego, pod której płaskiemi grobowcami, złoconemi i rozdętemi niby komórki z miodem, spoczywali dawni książęta brabanccy. Dalej: przypomniałem sobie, żem słyszał, iż kaplica ta jest zastrzeżona dla rodziny Guermantes, kiedy któryś z jej członków przybywa na nabożeństwo do Combray; prawdopodobnie mogła istnieć tylko jedna kobieta podobna do portretu pani de Guermantes, znajdująca się tam, w tej kaplicy, w dniu w którym księżna miała właśnie przybyć: to jest ona!
Rozczarowanie moje było wielkie. Pochodziło ono stąd, że, myśląc o pani de Guermantes, nigdy się nie zastanawiałem, że ją sobie wyobrażam w barwach gobelinu lub witrażu, w innej epoce, z innej materji niż reszta żyjących osób. Nigdy mi nie przyszło na myśl, że może mieć czerwoną twarz, fontaź lila, jak pani Sazerat; a owal jej twarzy tak bardzo mi przypominał osoby widywane w domu, że musnęło mnie podejrzenie — przelotne zresztą — iż owa dama, w swojej zasadniczej istocie, we wszystkich swoich drobinach, nie jest może jako substancja księżną de Guermantes, ale że jej ciało, nieświadome nazwiska które nosi, należy do pewnego typu kobiecego, obejmującego również żony lekarzy i kupców. „Więc
Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/75
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
71