Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kły, miłość umocniła się, zyskawszy podstawę w danych niewzruszonej estetyki. Nie licząc, iż pocałunek i posiadanie — naturalne i pospolite o ile były darem zniszczonego ciała — wydały się Swannowi nadprzyrodzone i rozkoszne, gdy miały uwieńczyć podziw dla muzealnego dzieła.
I kiedy był skłonny żałować, że od miesięcy nie robił nic poza widywaniem Odety, powiadał sobie, że godzi się poświęcać dużo czasu bezcennemu arcydziełu, odlanemu tym razem w odmiennym i osobliwie smakowitym materjale, w najrzadszym egzemplarzu, który Swann oglądał to z pokorą, uduchowieniem i bezinteresownością artysty, to znów z dumą, egoizmem i zmysłowością zbieracza.
Ustawił na biurku, jako fotografję Odety, reprodukcję córki Jethra. Podziwiał wielkie oczy, delikatną twarz, dającą się domyślać nieszczególnej skóry; cudowne pukle włosów spadające wzdłuż zmęczonych policzków. Stosując do żywej kobiety to, czem dotąd zachwycał się w kategorjach estetyki, przeobrażał owo piękno w zalety fizyczne, rad iż znajduje je w istocie dostępnej posiadaniu. Owa nieokreślona sympatja, kierująca nas ku arcydziełu na które patrzymy, teraz, kiedy Swann znał fizyczny oryginał córki Jethra, zmieniała się w pragnienie, zastępując to, którego ciało Odety nie obudziło w nim zrazu. Napatrzywszy się długo temu

155