Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/552

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zdrowa. Donosi, że przyszedł od Waltera list do ojca z prośbą o przebaczenie. Tego pisma byłabym bardzo ciekawa.
— Ja nie.
— Sumienie się w nim zbudziło.
— Pruskie... Pod grozą rewolweru.
Nie było czasu na rozmowę. Augustyn rozdawał odezwę Korfantego, który odwołany ze stanowiska Komisarza plebiscytowego, stanął na czele powstania i w manifeście tym wołał:
„Musimy zrzucić z siebie wszelkie ślady jarzma! Niema takiego mocarza, któryby nas mógł okuć ponownie w kajdany germańskie!“
Przywiózł też Augustyn z sobą różne gazety polskie i opowiadał o olbrzymiej manifestacji Warszawy w dniu 3 maja na rzecz G. Śląska oraz o polityce Niemiec, które kurczowo trzymając szponami odwieczny, złupiony swój skarbiec, obiecywały koalicji wszystko, godziły się na wszystko, lizały łapy zwycięzców za cenę Górnego Śląska.
— Na to trzeba odpowiedzieć pieśnią: Do boju, do boju, idźmy wszyscy wraz! — zawołał pewien Hallerczyk i klątwy posypały się pod adresem Germanów.
Tymczasem z samochodu zdejmowano i otwierano kosze z żywnością i bielizną, z jakimi Widerowie ścigali powstańców, nie zastawszy ich już w Dzierzgowicach.
Dary te przyjęto z uznaniem i jeszcze większym apetytem. Pożerali chłopcy kiełbasy i sery, zakrapiali wódeczką i gęby i msię śmiały. Niefrasobliwa młodość i wojacki animusz otaczały szafującą te przysmaki Matyldę. Rozpoznała dwóch karlusów z Rybnickiego i wetknęła im zawsze piechurom potrzebne skarpetki.
A wśród młodych tych i wesołych twarzy, zawadjacko nasadzonych czapek i kapturów,