Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/392

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




XI.

— Obiecywali sobie Niemcy wielkie korzyści z naszej wojny bolszewickiej, wybijali z tego kapitał na Górnym Śląsku, a tymczasem karta się odwróciła. Pokój już prawie zawarty, wschodnie granice Państwa ustalone. Wieść o pokoju w Rydze musiała zaboleć Niemców a wśród żywiołu polskiego na Śląsku zrobić jaknajlepsze wrażenie.
— Niewątpliwie. Nadto, przyznając dla Śląska autonomję, zjednamy sobie może umysły chwiejnego żywiołu, któremu nie będzie uśmiechała się przynależność do państwa, mającego zapłacić coś około 250 miljardów długów wojennych. Jednakże obawiam się Rady Ambasadorów, gdzie rej wodzą Anglja i Włochy. Już to na Włochach nikt polegać nie może. W średnich wiekach mieli metodę sztyletowania ludzi z tyłu, dziś w polityce postępują nie inaczej. Zdradzieckie plemię! A ci wyspiarze brytyjscy? Popierali Prusy Fryderyka drugiego przeciwko Polsce, ich Carlyle sławił tego Fryca piórem i dzisiaj podają rękę wczorajszym wrogom, bo tak wynika z ich rachunku.
— Pan sądzi, że punkt ciężkości sprawy górnośląskiej spoczywa nie na G. Śląsku, lecz w łonie Rady Ambasadorów?
— Tak mi się wydaje. Rada Ambasadorów zaś więcej kierować się będzie instrukcjami od swych