Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znaczenie od jej skarbów i warsztatów pracy. Nie spozierał na plebiscyt i na G. Śląsk pod ciasnym, materjalistycznym kątem. Niemniej jednak był olśniony tem olbrzymiem miastem o kilku nazwach, które pominąwszy odnogi, ciągnęło się od Mysłowic aż hen po za Bytom — tą chmurną, dymną krainą, gdzie jeden komin gonił drugi, jedna kopalnia była tylko ogniwem w łańcuchu innych podziemnych kuźni — tym bezkresnym, na wsze strony, niby polip, rozpościerającym swe macki stworem, gdzie zionęły ogniem piekielnym piecehutnicze, piętrzyły się garby hałd żużlowatych, sterczały żurawie żelazne — tym stworem, co żył pracą nieprzebranego mrowia ludzkiego i grzmiał hukiem tysiącznych kilofów.
W przechadzce swej, ślizgając się wzrokiem po fasadzie rzeczy, Pochwalski poczynił pewne obserwacje i wysnuwał z nich wnioski.
— Dość odczytywać na ulicach nazwiska — mówił do Wiktora — by przekonać się niemal namacalnie, jak Niemcy w zapędzie destruktywnym starali się wykoszlawić, spaczyć, zepsuć to, co śląskie i polskie, chcąc to następnie zgermanizować i wchłonąć. Napotkałem horendalne okazy zniekształcenia nazwisk, jak n. p. Quiotteck. Z tego widać, co taki Prusak potrafi zrobić za ohydny dziwoląg z niewinnego polskiego kwiatka. Nawet niepodatne do takiej operacji nazwiska, jak n. p. Janota, dotknął swą świętokradzką łapą, pisząc je przez dwa „t“. Nie zmieniło się ono przez to na niemieckie, lecz przestało być czysto polskiem. A to już coś w pojęciu zachłanności niemieckiej. Nie spostrzegłem bodaj ani jednego nazwiska, które nie byłoby uległo temu procesowi antypolskiemu. Jeśli zaś ludzie poddawali się temu bez szemrania, to widocznie postradali poczucie swej przynależności do pnia polskiego i słowiańskiego... Nie jest to sprawa tak błaha, jak wydaje się w pierwszej chwili. Albowiem spaczyć, sheretyzować nazwiska ludu, to znaczy wyrwać