Strona:Maciej Wierzbiński - Pękły okowy.djvu/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okoła emblematu orła białego, dźwignął dusze na wyższy diapazon tak, iż zagrały w nich najpiękniejsze struny i zbratały się serca w okrzyku: „Niech żyje Polska“!
W tym wielkim dniu śląskim Wiktor Kuna odczuł, że lubo ułomny i pełen nieprawości, nabierzmowany był czystą miłością Ojczyzny. Stanąć w szeregach tej armji komisarjatu polskiego uważał za honor i szczęście. Począł więc pakować manatki, wkrótce uściskał serdecznie przyjaciół: podporucznika Pochwalskiego i kapitana francuskiego Chodźkę i, żegnając się z nimi na moście granicznym wołał:
— Do widzenia! Przybywajcie wkrótce! Potrzeba pierońskich chłopów. Walka będzie straszna z temi sępami...