Strona:M.Leblanc - Wydrążona igła.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dotychczas nie widzisz pan, panie sędzio, jak tylko same sprzeczności. Mnie wprawdzie wydały się bardzo podejrzane, gdym się dowiedział, że malarz Charpenais był przedstawiony i polecony przez Jana Davala.
— Więc cóż?
— Stąd nie trudno wnioskować, że Jan Daval i Charpenais działali w porozumieniu.
— Zdaje mi się, że za prędko stawiasz wnioski, panie Beautrelet.
— Rzeczywiście potrzebowałem do tego twierdzenia materyalnego dowodu. Otóż w pokoju Jana Davala, znalazłem na biurku na kawałku papieru następujący adres: „Pan A. L. N., biuro 45. Paryż“. Na drugi dzień po owem zajściu, dowiedziano się, że telegram wysłany przez pseudo-woźnicę nosił ten sam adres: A. L. N., biuro 45. Dostateczny dowód, że Jan Daval korespondował z bandą, która urządziła napad i uniosła obrazy.
Pan Filleul nie znalazł żadnego słowa opozycyi.
— Przypuśćmy, że tak jest. Współdziałanie dowiedzione, jaka więc z tego konkluzya?
— Najpierw, że uchodzący nie mógł zabić Jana Daval, ponieważ był jego wspólnikiem.
— Więc?
— Panie sędzio, proszę przypomnieć sobie pierwsze zdanie, jakie wyrzekł pan de Gesvres, gdy wrócił do przytomności. Zdanie to jest spisane w protokóle: „Nie jestem ranny... A Daval?... czy żyje?... nóż?...“ Proszę złączyć to z drugiem zdaniem, które wy-