Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ojca, niesłusznie zbezczeszczone, a przypomniawszy sobie tragiczną jego śmierć, przysłoniła oczy ręką, a z oczu tych spływać zaczęły ciche łzy.
— Nie płacz hrabianko, proszę nie płacz pani, bo mi się serce kraje — zaklinał ją Arsen. — Pozostaje nam do spełnienia jeszcze ostatnia część trudnego zadania. Śpieszyć musimy do Paryża.
— Ach tak, tak, musimy śpieszyć, jedźmy natychmiast — zawołał hrabianka, już strwożona.
— Za pozwoleniem — zaprzeczył Arsen — głodny jestem, a przytem musimy wypić na cześć kryształowego korka, nasz przyjaciel Daubrecq pomyślał o winie na ten toast.
Usiadł przed zastawionemi przekąskami i ukroił sobie sporą ćwiartkę pasztetu. Nie zapomniał też o towarzyszach.
— Groniardi — Le Balu — rzekł do nich — pokrzepcie się i wy.
— My nie od tego, szefie.
Zasiedli więc, ale wpierw Arsen zmusił hrabiankę do przełknięcia paru łyżeczek kawioru i uprosił ją, aby zechciała umoczyć usta w kieliszku szampana.
— No, a teraz my, bracia. — Zdrowie chloroformu, zdrowie posła Daubrecq’a. Niech żyje korek kryształowy! — I wypili duszkiem, trąciwszy się poprzednio kieliszkami.


ROZDZIAŁ XI.
KRZYŻ LOTARYŃSKI.

Teraz dopiero Arsen spoważniał i odzyskał całkowicie panowanie nad sobą. Rozumiał sam, że położenie jest zbyt krytyczne, aby można było bawić się w żarty i niespodzianki.
Mieli wprawdzie w ręku korek kryształowy, odkryli listę 27-miu, ale jedna minuta spóźnienia mogła