Strona:M.Leblanc - Kryształowy korek.djvu/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bert і Vaucheray stoczyli z sobą tak zaciekłą walkę, dla niego jedynie zorganizowali wyprawę na willę Daubrecqua, bo Lupin nie wątpił teraz, że tylko z powodu korka kryształowego wciągnięty został w całą tę historję. Ale dlaczego ukrywali się przed nim? Gilbert zwłaszcza. Dlaczego nie objaśnili go o znaczeniu tej zagadki ze szkła? Postanowił napisać do Gilberta, pytając go w ostrożnej oczywiście formie o tajemnicę kryształowego korka. Narazie jednak nie pozostawało mu nic innego, jak ułożyć się spokojnie do snu. Upadał poprostu ze znużenia. W sunął więc znów zagadkowy korek do płóciennej torebki i usnął twardym snem.
Gdy zbudził się nazajutrz, czuł, że ma głowę tro chę ciężką. Podniósł się z trudem a nozdrza jego wyczuły charakterystyczną woń niewinnego zresztą narkotyku, którego sam używał niekiedy do uśpienia innych. Nie udało mu się zebrać myśli, ale, gdy machinalnie położył rękę na piersiach, przypomniał sobie kryształowy korek. Nie było go w jego płóciennym woreczku. Ktoś wszedł tu w czasie jego snu i to ktoś wtajemniczony, skoro znał mieszkanie jego i zdołał się tu dostać w nocy. Ktoś nie będący jego wrogiem, bo nie uczynił mu nic złego, ale uśpiwszy go lekkim narkotykiem, zabrał mu kryształowy korek.


ROZDZIAŁ II.
DZIEWIĘĆ MNIEJ OŚM JEST JEDEN.

Po tem wszystkiem Arsen czuł się upokorzonym, a przytem wyczuwał niejasno bezpośrednie niebezpieczeństwo. Dotąd popełniając śmiałe i dowcipne zamajchy, umiał zawsze w ostatniej chwili zjednać sobie sy m p atię publiczności, zwłaszcza tej co lubi się śmiać i przebaczać wiele, byleby kawał był dowcipny i dobrze udany. Ale teraz ta krew, którą przelał Vaucheray,