Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/346

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
326

Gdy się słyszeć da zgrzyt w osiach globu,
To uwierzym: Polska chce do grobu. —

Lecz nie straszy nas wrzawa złowroga,
Bez popłochu nas minie i bolu;
Wszak krzyk gęsi to tylko przestroga,
Że się skrada wróg do Kapitolu —
Powiadacie: «Straszno — noc głęboka — »
A więc: baczność! karabin do oka!

Choć wróg blisko, niech serc nie odbiega
Złota wiara i czujność bez końca!
Gdy ćma nocy widokrąg zalega,
Czyliż znak to, że nie ma już słońca?
Wszakże ono w porę nietoperzy
Czerpie dla nas światła zasób świeży!

Czy sądzicie, że gwiazdę narodu
Strącić można z dziejowych błękitów?
Chociaż zniknie na kresach zachodu,
Zejdzie ona w stronie swoich świtów!
Czasem w krocie wieków znów się zjawi
Jak kometa zły — i świat zakrwawi!

Nasze słońce jest z słońc nieśmiertelnych!
A wschód jego jest w stronie Racławic!