Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór trzeci.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
150

Jak nasi ojcowie, jak nasi pradziady,
Będziem mieli Polskę bez kłótni i zwady.

Dziewczyno kochana, czegoś zapłakana,
Ojca ci zabili, brata powiesili.

Głupi Moskal myśli że to będą żarty,
Latają za nami jak by wściekłe charty.

Moskalu, moskalu, jeszcze Bóg jest z nami.
Oj będziesz ty wisieć do góry nogami.

Bodajcie Moskalu ciężki smutek spotkał,
Zabrałeś nam chłopców, któż nas będzie kochał.

Nie płaczcie dziewczęta, powrócą chłopięta,
Po skończonej wojnie, każdy swoją pojmie.

Uważajcie tylko jak im macie sprzyjać,
Czy umiał bohater szabelką wywijać.

Bo to czasem bywa do miłości szczery,
Do szabli ani rusz — to uciekiniery.

Do serca, do myśli, przy czapce kokarda,
A miękkoszom hańbą, i wieczysta wzgarda.