Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór pierwszy.djvu/360

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
342

Jęków harmonią po nad ziemią grają.
Wreszcie jęk jeden uderzy w niebiosy —
A w nim słyszałem milionów głosy:
«Boże! dzieci Twe o pomoc wołają!» —

Wtem błysła jasność — a gdym spojrzał na dół,
Znikły całuny. Gdzie był płaczu padół,
Czterej olbrzymi w koło Karpat stali,
I w lewych dłoniach, spojonych nad szczyty,
Wznosili razem wielki krzyż w błękity —
W prawych mieczami błyszczącymi chwiali.

«Niech żyją wolne sławiańskie narody!
Niech miłość rządzi odtąd świat młody!
Niechaj zaginie wszelkie panowanie!»
Krzyknęły wszystkie ludy świata w chórze —
A na niebiosach odbrzmiał im głos w górze:
«To jest ma wola — tak niechaj się stanie!»

(Dźwięki mej duszy.)