Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
54

I jako jeden mąż wiarą silny,
Powstańmy razem — bój nieomylny!
Wschodu, Zachodu, Południa, Nocy —
Zbudzą się ludy ze snu przemocy,
Podadzą wzajem przyjazne dłonie,
A świat zbledniały krwią wroga spłonie.
Baczności, bracia! żegnajmy rodzinę.
W pierwszy znak naprzód! uderzmy na wroga!
I choć z nas wielu cień śmierci nie minie,
Polsce duch za duch — wszak dla niej śmierć błoga!


III.

Bracia! dni parę, orzeł dwugłowy
Rozpocznie znowu na wolność łowy;
Niedźwiedź północy — zbój naszej wiary,
Na zbójców chrześcian znów pragnie kary.
Czarny przedrzeźniacz orła naszego,
Chwyta się chętnie związku podłego;
I po staremu w krwawej jedności,
Pogonią razem na żer wolności!
Bracia! choćby my szczęściem dychali,
Powinność nasza wydobyć stali
Na pomoc braciom każdego nieba! —
Przemoce wszędzie zwalczać potrzeba.