Strona:Lutnia. Piosennik polski. Zbiór drugi.djvu/331

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
311

Wieść roznosząc, że mąż zginał,
Uwieńczony srebrnym włosem —
Na zwilżonym krwią obszarze,
Choć twe jarzmo nas ciemięży,
Wiedz morderco, groźny carze,
Że Padlewskich duch zwycięży!

Oto młodzian bez bojaźni;
W rysach spokój uroczysty:
Wie, że Polak godzien kaźni,
Gdy zbyt kochał kraj ojczysty!
Imię straszne dla Mogoła
Chce zmoskwicić sąd katowski;
Ale młodzian w głos zawoła:
«Nie Rakowskoj, lecz Rakowski!»[1]

Wchodzi postać krwią zbroczona,
W rysach błyszczy zachwyt boski;
Serce wzniosłe, duch Katona,
Dłoń niezgięta: to Chojnowski!
Przy nim rycerz z dumą w oku,
Urbanowicz, wzór ofiary;

  1. Gdy odczytując mu wyrok śmierci, moskiewski major z umysłu powiedział Rakowskoj, bohater nasz z oburzeniem zawołał: «Żyłem i umieram Polakiem; proszę imienia mego nie kalać!»