«Zwyciężym! naprzód!» — w tem kula zdradliwa
Łamie mu nogę — on wstrzymał się, pada —
Strwożona w ręce chwyta go gromada,
Okrywa wodza i tuli troskliwa.
Lecz on nie ujdzie losów przeznaczeniu —
Tu kul dokoła tysiące latają,
I wszystkie piersi szlachetnej szukają —
Już ją znalazły, grązną w jej sklepieniu.
«O bracia, bracia, tej nie zgoję blizny!
Już tu mię złóżcie — tam w pomoc biegnijcie,
Mnie raz ostatni jeszcze dłoń ściśnijcie —
O jakże słodko umrzeć dla ojczyzny!»
Skończył bohater, z nim walka skończona
Jak gdy runęła kolumna Samsona —
A stosy trupów, to do nieba stopnie —
Tymofiew tylko zaśmiał się okropnie.
Dubicz kościołek pośród gaju leży:
Po nad dach szumią mu dęby wspaniałe,
Z tej strony smętarz, na nim brzoze białe,
Z tamtej dwa dzwony u drewnianej wieży.