Strona:Ludwik Waryński - Sprawozdanie delegata na kongres w Chur.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

połowę wartości wydajności ziemi. Obliczyć wszystkie ciężary gniotące ludność wiejską, byłoby dość trudnem. Nadmienić tu musimy, że kościół i biurokracyja w równej mierze wyzyskują dobrą wiarę i nieświadomość wieśniaka.
Proletaryjat bezrolny początkowo stanowiący tylko 40 prc. włościan dziś stanowi przeszło połowę ludności miejskiej. Położenie tej masy bez jutra wydanej na pastwę najhaniebniejszej eksploatacyi wielkich i małych kapitałów jest więcej jak nędzne. Wielu rzuca wieś i szuka pracy wśród fabryk. Znaczna jednak większość musi pozostać na miejscu i wynajmować się do robót u większych lub mniejszych właścicieli rolnych. Wielkość zarobku jest niejednostajną, zmienia się ona stosownie do czasu, miejsca, położenia robotnika etc. W niektórych miejscach zwłaszcza podczas pory zimowej dzienny zarobek spada do niesłychanego minimum 10—15 kop. dziennie. Ażeby i na lato zabezpieczyć sobie możliwie tanią robotę, właściciele większych posiadłości nie zaniedbują żadnego środka. Często mianowicie robotnicy w zimie zadłużać się muszą. Większy właściciel udziela im pożyczki w pieniądzach lub w zbożu — a żyd arendarz w wódce ale pod warunkiem, że latem robotnik odda zaciągnięty dług swoją pracą na każde żądanie wierzyciela. Tym sposobem robotnik z góry zaprzedając swój czas, który mógłbyz korzyścią użyć dla siebie — nie jest w stanie w lecie zarobić tyle, by mu na zimę starczyło w zimie znowu zapożyczyć się musi i tak bez końca. Co za bieda panuje w ogóle wśród naszych włościan, możemy wnosić z tego, iż w bardzo wielu gminach są rodziny, które dla oszczędności soli kupować nie mogą, a chleb jeść mogą tylko w jesieni; w zimie