Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Smutne pieśni pojękiwały po izbach, jak wiatr kajścić w polu wylęgły, i chodziły z siermięgą po świecie, jak pies za gospodarzem po obejściu...
— Spaliła ci się stodoła, chłopie, spaliła... płać podatki... Żonę chłopie zabiłeś, że ją dziedzic uwiódł... Powieszą cię... Król pokłócił się z królem... Ślij, chłopie, synów na wojnę... Kalekami wrócą...
Tak!...
A później rzucali się krzyżem na ziemię i jęczeli:
— Wszystkie nasze dzienne sprawy.
I wierzyli, że On to właśnie kazał...
Smutne niewolników pieśni... Bólu pełne, a bez wiary nijakiej.
Postanowiłem ich nauczyć własnej pieśni — Hymnu Wyzwolenia...
Chodziłem do chat po omacku, żeby mnie księżyc nie zobaczył, i uczyłem.
— A ile tez grontu mi dadzu, jak się wyuce — pytał bogacz, Bartosz.
— Nic nie dadzą — mówiłem...
— To po co se ta mózg łamać...
Inny pytał, czy „nie wyprawuje działki po nieboszce?“