Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Z pamiętnika włóczęgi.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyrodka, co każe gryźć papieża. Do mnie, do mnie! Prędzej, psy! prędzej, suki! z kłami, z pazurami!
Pół miasta się zbiegło. Otoczyli mnie jak warjata, jak złoczyńcę. Popychają, szarpią.
— Klękaj i módl się!... Klękaj i módl się, bo obuchem w głowę!
— Bracia moi biedni, cóżem wam złego uczynił?
— W Boga nie wierzy!
— Papieża każe gryźć!
— Precz z nim, ukamienować go!
— Nie, lepiej powiesić!
— Na szafot z nim!...
— Na tortury!...
— W worek i do wody!
Klęli nade mną i wygrażali jeden przez drugiego. Nagle głowa jakiegoś księdza wyrosła nad tłumem.
— Owieczki moje!... Cofnijcie wasze karzące pięści. Chrystus kazał przebaczać. Bezbożność ludzka odebrała nam nasz fundament wiary, Świętą Inkwizycję. Więc choć słuszny gniew wasz, prawa świeckie do więzienia was zapędzą. Nie ruszajcie bezbożnika. Puśćcie go całego.