Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Szały miłości.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

∗             ∗

Siostrzyczko biała — patrzysz dziś na mnie smętna i cicha, patrzysz tak, jakbyś się już zapomniała uśmiechać... A ja przyszedłem dzisiaj do ciebie, pełny nadziei cichej a promiennej, — przyszedłem dziś do Ciebie po uśmiech Twój, siostrzyczko... Ja sam uśmiechać się już nie mogę...
Mówią mi przyjaciele, że śmiech mój „brzmi cynicznie“, że twarz moja wykrzywia się rozpaczliwie a pociesznie, że śmiać się nie powinienem, a płakać mi nie wolno...
Dobrze. Nie będę się śmiał, nie będę płakał — będę Ci opowiadał „rozpaczliwe a pocieszne“ historje. Będą to nierzeczywiste halucynacje człowieka, który długie lata wierzył w szaleństwo miłości, a dziś wierzy już tylko w tryumf nadchodzącej śmierci...
Nastroje, siostrzyczko...
Odeszła odemnie moja złota bajka, pozostały jeno zwykłe sny i zwykłe słowa.
Będziemy się dziś, siostrzyczko, bawili zwykłymi snami i zwykłemi słowami. Może to będzie zabawa smutna, a może tylko tragicznie­‑pocieszna...