Strona:Ludwik Stanisław Liciński - Halucynacje.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ubrania i mnąc je pierwszy raz może w życiu, wciągała na siebie szybko, bez ładu — byle jako tako — byle się trzymało.
Pociemniało mi nagle w oczach — osłabłem — oparłem się o krawędź łóżka — wspiąłem się — raz, dwa — z całej mocy — i runąłem na pościel... Ajra przekręciła klucz ze zgrzytem i wychodząc z celki, rzuciła mi złym, chrapliwym głosem:

— Szu...brawiec.