Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie myślę o tem bynajmniej.
— W testamencie, prócz spraw pieniężnych, znajduje się jeszcze co innego.
— Cóż się znajduje?
— Jedno straszne wyznanie!
— Straszne? Dla kogo straszne?
— Dla ciebie!
— Dla mnie?
— Tak, Nie pytaj więcej i, dbając o własną spokojność, pozostaw w spokoju testament.
— Ależ nareszcie — napierał hrabia, silnie podrażniony, a zarazem i zatrwożony wyznaniami, poza któremi domyślał się pogróżki — gdybyś... gdybyś żyć przestał, coby się stało z testamentem?
— Nie kłopocz się o to. Wypadek ten przewidziałem.
Roland przypatrywał mu się w milczeniu, wzrokiem niepewnym.
— Kochany hrabio — zakończył Cyrano, wyciągając doń rękę — wszystko, coś usłyszał ode mnie, nie bez celu było powiedziane. W życiu twem spełnić się ma wkrótce akt ważny, uroczysty; zawczasu zatem, jeszcze przed zaznajomieniem cię z odnośnemi faktami, chciałem wiedzieć; czego mogę spodziewać się a czego obawiać po twem sercu? Ciekawość moja już zaspokojona.
— Co masz mi jeszcze do powiedzenia?
— Dowiesz się o tem jutro.
— Jutro?
— W majem mieszkaniu, Czy mogę liczyć na twoje odwiedziny? —
— Najzupełniej. O dziesiątej do twych drzwi zapukam.