Strona:Ludwik Gallet - Kapitan Czart. Przygody Cyrana de Bergerac.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wieku nieograniczone zaufanie. Nie zapomnij napisać mu o tem.
— Tak, masz pan słuszność — odrzekła Zilla przekonana. — Ja tylko powinnam do niego napisać i jestem pewna, że mi uwierzy, gdyż wyznam mu szczerze całą prawdę.
— Miłość nie potrzebuje usprawiedliwiań się. Otrzymasz łatwo przebaczenie. Pisz zatem; ja zaczekam.
Zilla siadła przy stoliku i po chwilowym namyśle wzięła pióro do ręki.
Papier pokrył się wkrótce pismem gorączkowem, dziwacznem. Dziewczyna pisała w narzeczu cygańskiem, używanem przez pokolenia koczujące, które dla Manuela było od dzieciństwa rodowitym językiem.
Gdy hrabia zauważył, że cyganka zajęta jest całkowicie piśmienną rozmową z ukochanym i że ta rozmowa wszystkie myśli jej pochłania, jął przechadzać się zwolna po komnacie, zapuszczając badawczy wzrok w najtajniejsze jej zakątki.
Widoczne było, że czegoś upatruje.
Oczy jego zatrzymały się wkrótce na małym stoliczku, stojącym po prawej ręce Zilli i zastawionym mnóstwem drobnych przedmiotów różnego kształtu i użytku.
Zbliżył się zcicha, wyciągnął rękę i, niedostrzeżony przez cygankę, ściągnął ze stolika przedmiot jakiś, który ukrył starannie w kieszeni kaftana.
— Skończyłaś? — zapytał, podchodząc do wróżki.
— Tak. Oto list.
I podała mu kartę w kilkoro złożoną.
— Doskonale — rzekł, chowając list. — Za dwa dni nie będziesz już potrzebowała lękać się niczego. Manuelowi przestanie grozić wszelkie niebezpieczeństwo.