Strona:Lud polski. Podręcznik etnografji Polski.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go komety, co mają ogony dodane od Pana Jezusa, któremi za grzechy biją i smagają ludzi po świecie. Jeśli się więc któregoś roku ukaże taka „gwiazda z ogonem“, powstaje strach między ludem, że zjawią się różne na pewno plagi, choroby, wojny, pomory bydła i nieurodzaje.
Bardzo wielka ilość opowieści krąży wśród ludu także na temat obłoków, wiatru, ziemi, gór, rzek, mórz, wysp i różnych dalekich krajów.
Ziemia — wedle zapatrywań ludu małopolskiego — jest płaska kieby bochen chleba, a nie stoi w miejscu, tylko pływa po morzach różnych i wykręca się po wodzie na wszystkie strony.
Równie oryginalnie zapatruje się lud na zaświaty, a więc na niebo, raj, piekło, otchłań i czyściec. Dawne wyobrażenia słowiańskie o nawi i raju prawie nie zachowały się u ludu polskiego, ale także i kościelna nauka uległa pewnej interpretacji. W niebie siedzi więc na wielkim złotym tronie Pan Bóg, mający podobieństwo do człowieka, ale bez rąk i bez nóg. Droga do nieba prowadzi przez czyściec. Ogień czyścowy nie jest jednak tak silny, jak ogień piekielny. Wogóle nic nie może iść w porównanie z piekłem, znajdującem się w środku ziemi. Tam to jest Madejowe łoże, wysłane nożami i brzytwami, na które — na mocy wyroku Pana Boga — dostają się najwięksi grzesznicy. Pod Madejowem łożem ma się palić siedm razy silniejszy i bardziej piekący ogień, niż pod kotłami, w których się smażą inni grzesznicy. W piekle pokutuje najwięcej bogatych i uczonych. Przysłowie ludowe powiada: „Kto się zna na piśmie, ten się najbardziej do piekła ciśnie.“ Piekło zaopatrzone jest w bramę żelazną, strzeżoną przez 77 djabłów, którzy mają obowiązek wpuszczać do piekła dusze skazane na wieczne męki, a zarazem mają pilnować, aby nikt nieproszony nie dostał się do tego miejsca potępienia.
Zjawiska atmosferyczne uzależnia lud także od różnych złych sił i demonicznych postaci, jak np. płanetników, ale można się od nich obronić przez uderzanie w poświęcany dzwonek na chmury. Płanetnicy są nieraz bardzo zajadli na taki dzwonek i usiłują za wszelką cenę wyrwać dzwonnikowi linkę z rąk, a nawet wołają nań z góry od chmur: Puś! puś!