Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żowane z rezygnacją na chudym biuście. Wszystko co było jej własnością, wydawało się długie, cienkie i blade. Spojrzała ponuro na Rillę Blythe i rzekła ze spokojem:
— Czy to pani własne włosy?
— Naturalnie, — zawołała Rilla oburzona.
— Ach, tak! — westchnęła kuzynka Zofja. — Byłoby lepiej, gdyby były sztuczne! Taka masa włosów odbiera człowiekowi siły. To znak suchot, jak słyszałam, ale mam nadzieję, że z panią nie jest tak groźnie. Zdaje się, że wszyscy będziecie tańczyć dzisiaj, nawet chłopcy pastora. Córki jego na pewno sobie na to nie pozwolą. Ja tam nigdy nie tańczyłam. Znałam jedną, co umarła podczas tańca. Nie wiem, jak można tańczyć znając taki wypadek.
— A czy ona potem tańczyła? — zapytała Rilla impertynencko.
— Mówię pani, że umarła. Oczywiście więcej biedaczka nie tańczyła. Pochodziła z Lowbridge. Nie powinna pani wychodzić z otwartą szyją.
— Przecież wieczór jest ciepły, — zaprotestowała Rilla. — Włożę szalik, jak wsiądę na łódkę.
— Pamiętam, jak czterdzieści lat temu w taką właśnie noc, jak dzisiaj naładowało się kilkoro młodych do łódki, — mówiła kuzynka Zofja żałośnie, — łódka nie wytrzymała i wszyscy zatonęli. Mam nadzieję, że dzisiaj nie będzie takiego wypadku. Próbowała pani kiedy jakiegoś lekarstwa na piegi? Uważam, że zwykły sok owocowy dobrze robi.
— Ty jesteś specjalistką od piegów, Zofjo, — rzekła Zuzanna, stając w obronie Rilli. — Byłaś centkowana, jak ropucha za czasów młodości. Rilla ma