Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wilson posłał tego niemieckiego ambasadora do wszystkich diabłów. Powiadają, że to oznacza wojnę. Zaczynam już sądzić, że jednak serce Woodrowa leży na właściwem miejscu, chociaż z głową jego nie jest tak dobrze jak nam się zdawało. Powiedziałam kuzynce Zofji o tem, gdy mi zaznaczyła, że takie posunięcie Wilsona jest początkiem końca Koalicji.
Pewnego dnia Shirley, siedzący na końcu stołu w jadalni i wymachujący nogami, czarny od stóp do głowy, odezwał się chłodno:
— Mamo i ojcze, w zeszły wtorek skończyłem lat osiemnaście, czy nie uważacie, że powinienem już pójść do wojska?
Matka spojrzała nań z pobladłą twarzą.
— Dwaj moi synowie już poszli, a jeden z nich nigdy nie powróci. Czy ciebie również muszę oddać, Shirley?
Stary biblijny okrzyk: „Józefa niema i Symeona niema, a chcecie jeszcze zabrać mi Benjamina.“ Wszystkie matki podczas tej wielkiej Wojny powtarzały mimowoli pełen narzekania okrzyk starego Patriarchy z przed tylu tysięcy lat.
— Chciałabyś, żebym był łazikiem, mamo? Pragnę wstąpić do pułku lotniczego. Co ty na to, ojcze?
Ręce doktora drżały nieco, gdy nasypywał proszki zalecone Agacie Flagg na reumatyzm. Doktór wiedział, że ta chwila nastąpi, ale nie był na nią zupełnie przygotowany. Odrzekł bezdźwięcznie: