Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nam migdały do Doliny Tęczy. Wie pani, co robię, jak zatęsknię za smażonemi migdałami, pani Elliott?
— Cóż takiego, kochanie?
— Wyjmuję wtedy starą kucharską książkę mamy i czytam przepis, jak się smaży migdały, również czytam inne przepisy. Tak ładnie brzmią. Zawsze to robię, gdy jestem głodna, szczególnie wtedy, gdy ciotka Marta daje nam na obiad baraninę. Wówczas czytam o pieczonych kurczęciach i o gęsinie. Mama świetnie to wszystko przyrządzała.
— Ta Marta gotowa zagłodzić biedne dzieciaki, jeżeli pan Meredith się nie ożeni, — mówiła panna Kornelja do męża, po wyjściu Uny. — Co zrobić, żeby mu podsunąć ten pomysł? Jak myślisz, mamy wziąć do siebie tę małą Mary?
— Oczywiście, — odparł lakonicznie pan Elliott.
— Mówisz, jak prawdziwy mężczyzna, — zawołała żona z rozpaczą. — „Oczywiście“, jakby to już było wszystko. Trzeba się zastanowić nad wielu innemi rzeczami.
— Weź ją, a potem będziemy się zastanawiać, Korneljo, — odparł mąż z uśmiechem.
Wreszcie panna Kornelja zdecydowała, że przyjmie Mary i przedewszystkiem poszła na Złoty Brzeg, aby się podzielić tą wieścią z przyjaciółmi.
— Cudownie! — zawołała Ania uradowana. — Byłam pewna, że pani tak postąpi, panno Korneljo. Bardzo pragnęłam, aby to biedne dziecko znalazło odpowiedni przytułek. Sama kiedyś byłam bezdomną sierotą, jak i ona.