Strona:Lucy Maud Montgomery - Dolina Tęczy.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kochanków“ musiał uprzednio w owe dzwoneczki zadzwonić.
— Jak to dobrze, żeśmy już wreszcie wrócili! — zauważyła Nan. — Tych wszystkich zakątków w Avonlea nie można porównać z naszą Doliną Tęczy.
Mimo to dzieci ogromnie lubiły Avonlea i każde odwiedziny na Zielonem Wzgórzu dawały im nowe emocje. Ciotka Maryla była dla nich bardzo dobra, jak również pani Małgorzata Linde, która większą część czasu wolnego poświęcała tkaniu wełnianych kołder, myśląc o tym dniu, kiedy córki Ani trzeba będzie wyposażyć. Poza tem byli tam mili towarzysze zabaw, a mianowicie dzieci „wuja“ Tadzia i dzieci „ciotki“ Diany. Młodzi obywatele ze Złotego Brzegu znali te wszystkie ukochane miejsca, związane z wspomnieniami dziecinnych lat ich matki, więc Aleję Zakochanych, okrytą purpurowym kwieciem polnych różyczek, Świątynię Westchnień i Jezioro Lśniących Wód. Bliźniaczki mieszkały w pokoju na facjatce, który kiedyś zajmowała ich matka, a ciotka Maryla zazwyczaj zaglądała do nich wśród nocy, czy aby śpią spokojnie. Dzieci wiedziały jednak dobrze, że ulubieńcem ciotki Maryli jest Jim.
W tej chwili Jim zajęty był smażeniem małych pstrągów, które właśnie złowił w sadzawce. Piec, na którym przyrządzał ową ucztę, składał się z kilku czerwonych cegieł i rozpalonego wewnątrz ogniska. Pstrągi smażyły się na starej żelaznej patelni, a jedynem narzędziem kulinarnem był stary widelec, o jednym zębie. Mimo to wszystkie dzieci zazwyczaj zasiadały do takiej uczty z nadzwyczajnym apetytem.