Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

więcej z tysiąc kilogramów. A potem to nieustanne trip-trop, trip-trop, przez całą noc nie pozwoliło mi spać, szarpiąc mi nerwy na kawały. Nie możesz sobie wyobrazić, jak okropny hałas sprawia kropla deszczu w nocy, gdy pada na gołą podłogę. Brzmi to jak kroki upiora. Z czego się śmiejesz, Aniu?
— Z tych opowiadań. Fila powiedziałaby, że są zabójcze, ale w podwójnym sensie, gdyż wszyscy w nich umierają. Co za olśniewające, cudowne miałyśmy bohaterki! I jak je stroiłyśmy! W jedwabie, atłasy, aksamity, klejnoty, koronki — nigdy nic innego nie nosiły. Oto opowiadanie Janki Andrews, w którem hobaterka śpi w cudownym atłasowym stroju nocnym, wyszywanym prawdziwemi perłami.
— Czytaj dalej! — rzekła Stella. — Czuję, że życie jest coś warte, póki można się śmiać.
— A tu jest moje opowiadanie. Bohaterka moja bawi na balu, świecąc od stóp do głowy wielkiemi diamentami najczystszej wody. Ale nacóż się zda uroda i bogaty strój? Ścieżki przepychu prowadziły tylko do grobu. Wszystkie bohaterki musiały być albo zamordowane, albo umrzeć z tęsknoty. Nie było dla nich ratunku.
— Pozwól mi przeczytać kilka swoim opowiadań.
— Dobrze, oto moje arcydzieło. Zwróć uwagę na wesoły tytuł: „Moje mogiły“. Podczas pisania wylałam kwartę łez, a inne dziewczęta przelewały je przy czytaniu garncami. Matka Janki Andrews gniewała się, że tyle chusteczek było w tym tygodniu w praniu. Jest to przejmujące opowiadanie o przelgrzymkach żony pastora metodystów. Zrobiłam ją metodystką, ponieważ koniecznem było, aby podróżowała. W każdem miejscu, gdzie mieszkała przez pewien czas, pochowała dziecko. Było ich dziewięć, a mogiły ich oddalone były od siebie bardzo i sięgały