Strona:Lucy Maud Montgomery - Ania z Wyspy.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wynoś mi się zaraz z tej poduszki, wstrętny kocie! Dlaczego nie siedzisz nadole, gdzie twoje miejsce?
Ania wzięła orchidee i zeszła nadół, gdzie ciotka Jakóbina prezydowała przed szeregiem palt, rozwieszonych przed ogniem. Roy Gardner czekał na Anię i pieścił kota Magdy. Kot nie miał do niego zaufania; stale odwracał się do niego tyłem. Ale wszyscy inni w „Ustroniu Patty“ bardzo lubili Royala. Ciotka Jakóbina, zachwycona jego uprzejmością i przekonywującym tonem jego głosu, twierdziła, że jest on najmilszym człowiekiem, jakiego kiedykolwiek znała i że Ania jest bardzo szczęśliwą dziewczyną. Takie uwagi gniewały Anię. Zaloty Roya były rzeczywiście tak romantyczne, jak tylko pragnąć mogło serce dziewczęce, ale Ania nie chciała, aby ciotka Jakóbina i dziewczęta uważały sprawę za załatwioną. Gdy Roy, pomagając jej włożyć płaszcz, wypowiedział jakiś poetyczny komplement, nie zarumieniła się i nie zadrżała jak zwykle, a jemu wydała się Ania podczas krótkiej drogi do Redmondu nieco milcząca. Gdy wychodziła z garderoby, miał wrażenie, że wygląda nieco blado. Ale kiedy weszli na salę, kolory powróciły nagle na jej twarz, a oczy zabłysły znowu. Zwróciła się do Roya z najweselszym swoim wyrazem. Roy odpowiedział jej uśmiechem, jaki Fila nazywała „głębokim, czarnym, aksamitnym uśmiechem“. Ale w istocie Ania nie widziała wogóle Roya. Uświadomiła sobie w tej chwili, że naprzeciwko niej stał pod palmą Gilbert, rozmawiając z dziewczyną, która musiała być Krystyną Stuart.
Była bardzo piękna i elegancka, wysoka, o ciemnoniebieskich oczach i ciemnych, połyskujących, gładkich włosach.
„Wygląda zupełnie tak, jak ja pragnęłam zawsze wyglądać“, pomyślała Ania przygnębiona. „Cera jak pła-