Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 4.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dusza poety — to sensiliwa; za lada dotknięciem zamyka się i przeszłe żale, obecne zgryzoty,
Pokrył kir nie przebity grożącéj romoty.

Malczewski, jeżeli się od razu spotkał, to przeczuwał, że się prędzéj późniéj spotka z opinią źle o nim uprzedzoną. Zła opinia o młodym człowieku miała jeszcze wtenczas nie małe znaczenie i trzeba się było dobrze na nią oglądać. Pewne wykroczenia z granic przyzwoitości i reguł towarzyskich nie uchodziły płazem, choćby i w stolicy, która nie grzeszyła zbytkiem purytanizmu. Okoliczność ta najprędzej wytłumaczy, jaki powód robił tego światowego, dobrze wychowanego młodzieńca, lękliwym, zażenowanym, jakby ust nie umiał utworzyć. On, co zawsze wchodził w najświetniejsze salony z podniesionem do góry czołem, z tą pewnością, że czeka go uprzedzające przyjęcie — teraz czuł, że nie śmiałby ani czoła podnieść, ani utrzymać się w tej pewności, co zdaje się mówić: tu miejsce moje, i nikt mi go nie zaprzeczy....
Człowiek, na którym coś cięży, jeżeli nie umie miną nadrobić, nosi na sobie piętno swej winy, lub błędu.
Awanturniczy stosunek z kobietą wziętą od