Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 4.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stanąć w szeregu z innymi obrońcami kościoła. Ztąd przejście z poetycznéj bogomyślności, do stanu czynnego działania, nie jest wcale tak sprzeczne z jego usposobieniem wewnętrzném, jak to niektórzy mieć chcieli. W jedném ze swoich pism polemicznych sam robi niejako rozbrat z dawniejszym swoim stanem, gdy mówi: „Pisma moje (teraźniejsze) nie są z rodzaju subtelnych pytań o Bogu, lecz są wyrazem prawdziwego kościoła, a jako oświecony Chrześcianin i kapłan mogę o nim coś wiedzieć.“ W samej mistyce, którą teraz odłożył na bok, umiał robić rozróżnienie — wypiera się też pseudomistyka Jakóba Boehma, o którym mówi, że go tak samo, jak Lutra, niemiał nigdy za proroka. Przyznaje się jednak, że będąc w Hollandyi, czytał niektóre jego pisma, ale z nich odniósł tylko ujemne korzyści. Mówi on o nich: „Były one jedną z przyczyn, że przez nie przyszedłem do poznania prawdy, i nawróciłem się do kościoła katolickiego. Przekonałem się, że Luteranie nie mają gruntu pod sobą, i że każdy cokolwiek uczeńszy, wykłada podług siebie pismo Ś. i robi z niego, co mu się podoba.“ — Pokazuje się z tych przytoczeń, że poetyczną swoję mistykę pożegnał, zamieniając na obowiązki gorliego ka-