Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przejście z anarchizmu i samowoli Targowiczan pod rząd regularny, choć obcy i wstrętny, wydawało się pożądaną ulgą w zwykłym trybie życia. Tyrania fakcyi stokroć była przykrzejszą i cięższą, niż obca regularna władza, mająca rzeczywistą siłę. Wreszcie nowi panowie bardzo delikatnie i grzecznie brali się do dzieła; wystudyowali dobrze wszystkie słabości nasze i umieli zręcznie je wyzyskiwać, jak owemi bankietami homagialnemi w pojezuickiém kolegium w Poznaniu, gdzie hojnie częstowano napitkiem i jadłem, aż nieznacznie z Polaka każdy się, mówiąc słowami Trembeckiego: „w Południowca przemienił.“ Smutne te rysy historyi zatarła poezya. Tu odsłania się wielkie jéj posłannictwo: podnosić, uszlachetniać, wiązać wielką myślą, tworzyć idealną Ojczyznę, jakby miasto niebieskie, unoszące się w obłokach nad padołami ludzkich nędz, niedostatków, upadków i słabości.
Dziaduś wtrącony do turmy pokutuje, że chciał zostać Polakiem a nie Południowcem. Tymczasem wybija godzina powstania Kościuszki, zaczynająca się tryumfem Racławic, a kończąca się katastrofą Maciejowic i Pragi. Poeta poświęca kilka wzniosłych ustępów téj rozpaczliwéj walce, która