Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/267

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Któż powie, że to nie z natury zdjęty konterfekt Podstarościego dawnych czasów?

Wchodzi w ręku z batogiem, kurtą na żupanie,
Pas z klamrą, wąs sumiasty, już siwy w połowie,
I czerep na golonéj bielący się głowie.
Sześćdziesiąta już wieku przyciska go zima,
Lecz służył w rajtaryi, i prosto się trzyma,
Ztąd to przy gęstéj minie i wojackiéj dumie
I słuchać i wypełniać i rozkazać umie...
..Drwi z książki, drwi z niemczyzny, na nowość się jeży,
I jak w duszne zbawienie, tak w kalendarz wierzy;
Nabożny, zna kantyczki, wie co wąż i Ewa,
Suszy piątki, na summach z organistą śpiéwa;
A gdy ksiądz na spowiedzi burę mu wypali,
Słychać w całym kościele, jak łbem w ziemię wali.

Z równie szczęśliwym humorem oddany wizerunek pani Regentowéj, sąsiadki i krewnéj, któréj Dziadunio nie chce zapraszać na wesele Ewuni, bo to

...jakieś quamquam, baba samiec, jędza,
Niedość że w rok po trzykroć swą czeladź rozpędza;
Jeszcze w wiecznéj z proboszczem i dworami zwadzie,
Wciąż się wdziera w granice, a wciąż pozwy kładzie;
Jak od dżumy, tak od niéj palestra ucieka,
I z tąd sama po sądach, trybunałach szczeka...

Charakterystyka staroświeckich oryginałów najsilniejszą jest stroną w tym poemacie. Pióro