Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Każden ci wprawdzie łatki przypinał,
Lecz i tyś dowiódł, że umiesz kąsać:
Poznał świat wówczas co za kryminał
Jaksą potrząsać.
I zkądże po téj bójce tak grackiéj
Milczysz na wieczne dni mych zatrucie?
Zapiej, ach zapiej — grzędy sarmackiéj
Sławny kogucie!

Nie brak u niego i w poważnym tonie głęboko pomyślanych, i z czuciem oddanych epigramatów, godnych owych dystychow antologii greckiéj. W strofkach pod napisem: Trzy mogiły, zamknął obraz całych naszych dziejów, i położył na nich napis lapidarny; który późne pokolenia powtarzać będą:

Trzy góry znojem sypane narodu,
Lackiego Nilu piramidy wzniosłe;
Trzy groby, z grobu Ojczyzny wyrosłe,
Stoją w obliczu królewskiego grodu.
Stoją — jak Bardy, co w przyszłość daleką
Sędziwą sławę swojéj głoszą ziemi,
Jak Alpy czasu, pomiędzy któremi
Przeszłość tak pełną przepłynęła rzeką.
Mieszczą się śród nich całe lat tysiące,
I z pełnią chwały i zagubą bratnią:
Słońce, chrobremu ludowi świécące,
Weszło nad pierwszą, zgasło nad ostatnią, —