Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ramot przyjąćby nie wypadało. Mamy w księstwie poetów znakomitych, jakimi są: Stanisław Koźmian, Konstanty Zakrzewski, Berwinski, Zmorski, Lenartowicz, czemuż do nich niezastukać, nieotworzyć im pola do popisu. Czytelnik i pismo zyskałoby na rozmaitości talentów. Czemuż od stryja (Kajet. Koźmiana) czego nie zasięgnąć, od Wężyka, od znajomych, od Pola. Nieprzytaczam tu B. bo takie nudne poczciwości bez talentu zająć nikogo niemogą. Niedziw, że w księstwie coś podobnego drukują, gdzie wiersz Goreckiego o zdrajcy ojczyzny podziwiano, gdzie Jachowicza mają za bajkopisarza, a wdzięków Zaleskiego poezyi nieczują, wyjąwszy Przenajświętszéj Rodziny dlatego, że to nabożne. Piasczystą to i głuchą Saharą co do poezyi jest nasze księstwo; żadnego echa, żadnéj woni, prócz kwiatu kartoflanego. Kobiety nawet bardzo rzadko posiadają coś podobnego do zmysłu poetycznego, zresztą żadnéj znajomości sztuki. Aby u nas poezya zajęła, trzebaby czyjeś wady wytknąć, lub uszczypnąć Niemców, lub jakiś ideał niepojęty wyrazić, któryby tembardziéj podziwiano, imby mniéj go zrozumiano. Księstwo jest prawdziwym czyścem dla poety,