Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/512

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i żyło dłużéj, niż spisek wykryty lub zakończony katastrofą. Uczuł to i sam poeta, kiedy nawet ostatniéj z Trzech Strun nieogłosił — uczuł, kiedy na inne godniejsze siebie przedmioty puścił pióro; — uczuł — kiedy i w życiu innych, głębszych i wyższych poszedł szukać celów. Wola w niczem niezłomna, dusza wrażliwa nawszystko co wielkie, co wymaga poświęceń, fantazya bujna, lecz na wodzy trzymana rozmysłem artysty, pierś atletyczna, któréj tchu wystarczy na najszérsze dzieło, najdłuższe przedsięwzięcie; a przy tem surowa cnota, jeszcze zasilona i opromieniona gorącą wiarą — oto, rękojmie, które nam daje ten mąż narodu, że jeszcze nie wszystkie struny zerwał, a raczéj, że nawiązał nowe, z których popłyną orle kiedyś pieśni. Taką przynajmniéj wróżbą cieszę rodaków, smutnych, że głos Nebaby ucichł od dawna. Lecz zresztą, któż potrafił zgłębić organizm poetyczny; kto może na pewne wyrzec, dlaczego kwieciem się okrywa, lub więdnie i ginie? Jeden przestaje śpiewać, gdy niewidzi wpatrujących się w siebie dwoje ócz kochanych, gdzie czerpał życie, i radość i nadzieje; inny milknie, gdy ból, co go dręczył, schował swe żądła. — Tak więc o struny gęśli bije tylko ból lub wesele. — Niezbadane tajemnice! zagadki bez klu-