Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/484

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.




BOHDAN ZALESKI.

Małgorzata ze Szkocyi przebiegając salę zamkową, postrzegła śpiącego poetę Alana Chartier, i — pocałowała go; a gdy królewski ten pocałunek wzbudził szmer między dworzany, odpowiedziała: „Nie mężczyznę, lecz pocałowałam usta, których tyle uroczych pieśni i mądrych zdań wyszło.“
Wątpię, aby postępek ten żony Delfina, potępić mogła która z Polek, ubóstwiających dumy i dumki naszego Bohdana, co jak urocze sny, jak głosy z lepszego jakiegoś świata, jak tchnienie duchów niewinnych a smętnych, mieszają promienne swoje nici w wątłą i niecenną tkankę pustych dni żywota.... W ogóle płeć piękna, mianowicie ta jéj część, co jeszcze niezachwyciła