Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/415

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

U nas poeta długo zostaje ze swemi tworami. Gmin wierzy że po śmierci człowieka dusza przez trzy dni krąży nad ciałem; podobnie i my dla wybranych duchów przeciągamy ten pobyt dopóki nieprzejdziem wszystkich stopni upojenia się ich treścią, dopóki ich ogień, czucie, wiara, aż do marzeń, niewcielą się w nasze życie. Na nóż anatomiczny dość będzie czasu; pokąd urok i czar żyjącem słowem wprost działa, póty wierzymy że wieszcz pośród nas mieszka.
Bolesna rzeczywistość wydaje się być snem, ale snem obłąkania, jak owego starca w Nocy letniéj, co woła: „Sen uparty, długi, przeklęty, ale wkrótce ranek być musi i przebudzę się.“
Żal głęboki ma to do siebie, że milczy; bo wielkość straty niedaje się zmierzyć żadnym znakiem zewnętrznym.
Gdzie literatura jest jedynym żywotnym objawem wewnętrznego życia, co jak kwiat przyjmuje w siebie rosę niebieską i patrzy w słońce, tam każda strata, każdy ubytek, podwójnie dotkliwe. Jeżeli w téj napowietrznéj Jerozolimie opasanéj murem słów świętych i wielkich zaklęć, runie jedna i druga obronna wieża; jakiż to powstaje wyłom w państwie ducha! Czujna straż trudzi