Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stach niż podróżą. Nasz Saint-Preux — niemając czém zapełnić nudnéj żeglugi, w ciągu któréj trapiła go niemiłosiernie morska choroba, pisał dzieje serca i to mu zapewne przynosiło ulgę i zajęcie. Przeciwnie, listy ze Stanów Zjednoczonych, adresowane do jakiegoś hrabiego, noszą wręcz odmienną cechę. — Widać, że autor stanął u celu swych poszukiwań: społeczeństwo, historya, charaktery osób, miejscowość, nic zgoła nieuchodzi jego bystréj uwadze. — O wszystkiem sądzi ze zdrowym rozsądkiem, jako człek mniéj więcéj praktyczny — rozmarzenie kochanka zostawił na Antillach.
Nieodżałowana szkoda, że w pamiętniku podróży amerykańskiéj brakuje pierwszego zeszytu, w którym zapewne musiał zrobić wzmiankę o Kościuszce i o Puławskim; w drugim bowiem zeszycie opisując warownie Clintona i Montgommerego, napomyka o Grabowskim w tych wyrazach: „jenerał Clinton chciał mu pokazać szańce, które mniemał, że mogą łatwo być wzięte, i z tego powodu pytał go o zdanie. Grabowski miał mu odpowiedzieć, gdy w tém uczuł się przeszytym kulą i zaraz ducha oddał. Prędko przebiegliśmy zrujnowane szańce Clintona i Montgommery zdobyte przez Anglików po morderczéj obronie. Młody Grabowski zginął