Strona:Lucjan Siemieński-Listy Kościuszki.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
6

wołuje zatem lekarzów i pyta, czy nie ma w ich sztuce żadnego środka, żeby mógł choć przez jeden dzień pokazać się na koniu.
— Jest środek — odpowiedzieli lekarze — ale za kilka chwil zdrowia czekają cię długie lata niewyleczonego cierpienia.
Na to odrzekł pełen heroicznej rezygnacji Mokronowski:
— Nie radźcie się, tylko mego honoru.
Puszczono mu krew, dosiadł konia, dowodził, zwyciężył, a jak powiedział na jego pogrzebie Kajetan Koźmian: „za błysk swobody, miał pół wieku boleści.“
Kościuszko potrzebował męża, któryby tak wysoko stał w opinji narodu, a mianowicie stolicy, jak Mokronowski, a przytem, na którego zdolności militarne i doświadczenie można się było spuścić, powierzając mu dowództwo armji działającej na Litwie, gdzie z pierwszego dowódzcy, jakim był jenerał Jasiński, panowało takie niezadowolnienie, że musiał go usunąć, a zastąpić jenerałem Wielhorskim, który, jak się pokazało, nie miał zdolności rewolucyjnego