Strona:Lucjan Rydel - Pan Twardowski.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wnet po weselu pan młody
Najął na żonine wiano
Dawną po Mistrzu Marcinie
Pracownię, by robić złoto.
Od Świętej Barbary klecha
Drew przykładał na kominie
I dmuchał z wielkiego miecha.
Twardowski nad tą robotą
Strawił na próżno rok cały:
Ciągle cedzi, miesza, praży
I najdroższe materyały
Skupuje od aptekarzy,
A tu żona mu dokucza:
— „Zróbże już to złoto prędzej!
Nie dam ci od skrzyni klucza,
Twoje banie, rurki, kotły
Dość już zjadły mych pieniędzy!“
Tak wrzeszcząc, szukała miotły…
A Twardowski pełen sromu
Czapkę nabijał na uszy
I chyłkiem uciekał z domu —
Ciężko mu było na duszy!