Strona:Literatura o Mickiewiczu.djvu/05

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 5 —

— i w tych, gdy w historyą rzucił głos swój i czyn. Przedewszystkiem zrozumieć, ocenić, osądzić musimy wszelkie narodu drgania konwulsyjne przed powstaniem listopadowem; boleści narodu, obłędy, choroby w czasach emigracyi i kłótnie emigracyjne.
Nastrój umysłowy całéj Europy zachodniéj w czasach, gdy pojawili się tacy, jak Saint-Śimon, Fourier, Robert Owen, Lamennais, Chatel, Schelling, Michelet, Quinet, a do tego nasz Hoenne-Wroński. Kalejdoskop prawdziwy barw myśli, marzeń, uniesień, dziwactw, kałkułu, idei i aberacyi. Latarnia czarnoksięzka filozofów, historyków, reformatorów. Wyjaśnioną też być musi dokładnie sprawa Towiańskiego, dziś jeszcze nie do tyla jasna, by wyrozumieć, w czem miała siłę magnesu dla takiego geniuszu. Jak w zaklętem kole stwarzają ludzie atmosferę duchową, którą duchem czasu zowiemy, a ten duch nowe płodzi generacye.
Niepodobna malować Mickiewicza bez tła, niepodobna wyrwać go z historyi i po za nią postawić. A nie dość tu historyi zamkniętéj mieczami naszéj ziemi; za tło służyć musi historya cywilizacyi całego stulecia. Portret nie wystarcza, potrzeba obrazu. Portret Kościuszki da