Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znowu Ojcu nadeślę fotografję z tego, co zrobione. Woda, dzięki Bogu, daje się łatwo rozprowadzać w ogrodach, wskutek czego z polewaniem nie będzie wiele kłopotu. W ogrodzie mężczyzn pracujący robotnicy usłyszeli podziemny szmer, jakby płynącej gdzież daleko wody — otworzyliśmy niewielki otwór w tem miejscu i okazało się śliczne, czyste źródło podziemne — wielką to będzie pomocą tak dla ogrodu, jak i wogóle dla całego zakładu, za co dzięki Matce Najśw. po wszystkie wieki. — Moje dłuta niewiele teraz spoczywają, mimo to jednak jeszcze ogromnie wiele mam do zrobienia. Niech Ojciec się nie dziwi, że w obecnym liście niewiele Ojciec znajdzie związku, bo piszę urywkowo, telegraficznym stylem i to nie wtedy, kiedybym chciał, ale kiedy mogę. Ot np. w tej chwili, kiedy to piszę, wróciłem z ogrodów i zmachałem się trocha, bo słońce nieźle przypieka, żeby wypocząć, nie tracąc czasu, zabrałem się do pisania. Ogrody za łaską Matki Najśw. powinny być dobre, o ile mnie się zdaje, bo się robi co tylko można, żeby takimi były. Niełatwa sprawa to założenie ogrodu, trzeba bowiem to wszystko zrobić na kilkodziesięciometrowej spadzistości, gdyż jak to Ojciec zobaczy na fotografji, ani 2 metrów niema nigdzie równego miejsca, tylko z góry na górę. Trzeba wyrzucać ogromne kamienie, gdzie się to da zrobić; ziemia dzika zupełnie, nigdy dotąd nie była jeszcze uprawiana, a że to czysta glina, więc nawozu sporo trzeba mieszać, żeby coś z tego było. O wozach i koniach mowy tu niema, muszą zatem ludzie przynosić nawóz koszykami i to zdaleka. Górzystość gruntu ogromnie powiększa koszta robót; trudna