Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/293

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi 30 rubli ze Zdolbunowa, pokornie dziękuję ofiarodawcy i codzień z moimi chorymi modlę się za niego. Może tym sposobem dojdzie to do wiadomości tego pana i będzie pewnym, że jego pieniądze nie zginęły, a przytem dowie się, żeśmy mu wdzięczni za miłosierdzie.
Może Ojciec mieć wyobrażenie, jakie u nas jeszcze są trudności w komunikacji i jak musimy długo nieraz na listy czekać, nie zważając na odległość, która nas dzieli od Europy, ale z tego, jak w Afryce poczta kursuje. List z Afryki do Madagaskaru tyle czasu jest w drodze, ile z Europy do Madagaskaru. Naturalnie, że okręt przychodzi prędzej z Afryki, niż z Europy, ale lądem tak długo wloką się listy.
Pisałem Ojcu już dość dawno temu, żem ochrzcił dwudziestu kilku jednego dnia; teraz proszę, żeby Ojciec pamiętał we Mszy św. szczególnie o tych starych ludziach, a młodych katolikach; chciałbym ich przygotować do pierwszej Komunji św., uczą się wciąż katechizmu, ale idzie porządnie trudno; chętnie słuchają i widać, że chcieliby się nauczyć, ale niełatwo im pojąć cokolwiek. Staram się tłumaczyć i objaśniać na przykładach i porównaniach jak mogę, ale niezawsze to się uda i nie odrazu. Czasu i cierpliwości trzeba, ale trudna rada, nie można tym czarnym teologom pozwolić przystąpić do Komunji św., póki nie zdadzą doktoratu należycie. Wymagać wiele nie można od nich, to tak, ale i mało przyjąć nie można, to też tak. Mam nadzieję, że się nam to uda, bo wolę mają dobrą, a resztę uzupełni Matka Najśw.
Kiedy czasem wspomnę o tem wszystkiem, co się