Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
LIST XXXII.


Tananariwa, 13 stycznia 1902.


…Boże Narodzenie obchodziliśmy w tym roku trochę inaczej, niż lat poprzednich. Czy wesoło, czy smutno, tego powiedzieć nie mogę, bo przez cały dzień (tutaj świętują tylko jeden dzień) wesele przeplatało się ze smutkiem, wskutek czego moje czarne pisklęta były w jakimś dziwnym usposobieniu. Szopkę ubraliśmy czem i jak się dało, ale jak to wszystko wyglądało, trochę mi trudno opisać. Jak wygląda obecny mój kościół z trzciny, wie Ojciec z fotografji, musiałem go teraz jeszcze bardziej zmniejszyć, bo na ołtarz lał deszcz; zrobiłem ołtarz na balaskach, więc presbiterjum odpadło, ciśniemy się jak można, ale Msza św., dzięki Bogu, jest. W nocy z 24 na 25 nie padał deszcz, więc pierwszą Mszę św. odprawiłem o północy a inne dwie rano.
Przed świętami otrzymałem od dzieci p. Korytkowej, którą może Ojciec zna, bo mieszka w Krakowie, trochę grosza na ryż dla moich chorych. Chciałem we święta osłodzić nieco żywot doczesny biedakom, więc za te pieniądze nie kupiłem ryżu, ale soli, żeby ten ryż, który mają, mógł być we święta smaczniejszy — i trzciny cukrowej, którą krajowcy lubią wysysać. Z Sodalicji św. Piotra