Strona:Listy O. Jana Beyzyma T. J. apostoła trędowatych na Madagaskarze.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go targu z europejska, bo tu zupełnie inaczej ma się ta rzecz. Targi odbywają się po miastach (których tu wcale niewiele), wsiach i w czystem polu. W jednem miejscu, choćby i w mieście nawet, np. w Tananariwie, niema wcale stałego rynku, tylko codzień w innem miejscu odbywa się targ. Na placu, umyślnie do tego zrobionym, schodzą się ci co sprzedają i rozkładają tam swój towar, często w czystem polu zupełnie jak taki plac i tam odbywa się targ raz w tygodniu. Nazywają się te targi nie od miejsc, gdzie się znajdują, ale od dnia, w którym się odbywają, np.: wtorek, piątek, środa i t. d., w niedzielę nigdzie targu niema. Na takich targach można dostać przeważnie to, co potrzebne do życia codziennego: płótno, ryż, mięso, jarzyny i t. d., jeżeli to większy targ, bo na mniejszych to często oprócz ryżu, manioku i mięsa, niema nic więcej. Trochę dziwne wydają się nazwy targów, zwłaszcza dla kogoś co nie wie jeszcze o tych nazwach, tak np.: idę na wtorek; kupię to lub sprzedam na sobocie; piątek daleko lepszy od poniedziałku, bo tam można wszystko dostać, a na poniedziałku nie i t. p.
Mówiąc o dniach, mimowolnie przypomniałem sobie Robinsona Kruzoe, którego, będąc dzieckiem, z wielkiem zajęciem czytałem. Robinson nazwał tego czarnego swego towarzysza »Piątaszek« dlatego, że go spotkał pierwszy raz w piątek; ja zaś mam jednego chorego, którego nie ja nazwałem, ale jego rodzina cała, nazywa się Wtorek; imienia ten człowiek nie ma, bo jeszcze jest poganinem. Zapomniałem jeszcze Ojcu napisać, że takich tar-